Z Podwórka Na Stadion - o Puchar TYMBARKU

Z Podwórka Na Stadion - o Puchar TYMBARKU

Subiektywne sprawozdanie z XV Turnieju z Podwórka na Stadion, … czyli Organizator Znów Pokazał Niekompetencję!

W ostatnią środę, 19 listopada dwie ekipy reprezentujące UKS Sokoliki wzięły udział w XV rozgrywkach turnieju „Z Podwórka Na Stadion o Puchar Tymbarku”. Były to eliminacje na szczeblu powiatu nowosądeckiego, a organizacja tej prestiżowej ogólnopolskiej imprezy została powierzona sądeckiemu OZPN’owi. Swoimi spostrzeżeniami z tych rozgrywek podzielił się z nami trener Maciek, który razem z trenerem Pawłem byli opiekunami naszych Sokolików. Oto jego relacja. Czy subiektywna? Ocenić chyba nie trudno, świadkowie wydarzeń z pewnością w komentarzach oprotestują ewentualne oszczerstwa.

Trener Maciek tak opisuje: Teoretycznie zawody miały odbywać się od godz. 10:00, praktyka pokazała jednak, że zjeżdżające się ekipy zamierzały co do minuty wykorzystać przysługujący na spóźnienie kwadrans akademicki. Zauważyć trzeba na marginesie, że w najświeższym komunikacie koordynatorzy turnieju zapomnieli dopisać iż biuro zawodów otwarte będzie od g. 9:00. Proponuję jednak nie rozwijać dalej tematu komunikatów, gdyż należało by wtedy wspomnieć, że harmonogram gier ukazał się na niespełna 16 godzin przed pierwszym meczem. Czytając go niestety nie domyśliliśmy się że brak godzin rozpoczęcia kolejnych meczów skutkował będzie totalnym chaosem i dezorganizacją, bardziej skoncentrowani byliśmy na wyjaśnianiu, dlaczego naszej drużyny U-12 w ogóle nie ma jako uczestnika. Niewielkim pocieszeniem może być fakt, iż panowie odpowiadający za przebieg rozgrywek najwyraźniej też się tego nie spodziewali.

Przy wielce niesprzyjających warunkach atmosferycznych, zaskoczeni spóźnieniami biorących udział drużyn oraz absencją tych, którym zimno, padający deszcz, a przede wszystkich chyba zdrowy rozsądek nakazały pozostać w domach (szkołach), rozpoczęliśmy „granie” ok. 10:08. Ups! ...małe sprostowanie rozpoczęły tylko dwie ekipy na jednym z czterech wyznaczonych boisk. Pozostałe gotowe do gry drużyny (pominąwszy spóźnialskich) czekały na …, wydaje mi się że sędziów. Kiedy już trzej pozostali rozjemcy pojawili się na „placu” okazało się, że nie wiadomo gdzie się podziała jedna z wyznaczonych do gry drużyn. Na nic się zdały okrzyki i nawoływania, ostatecznie ok. godz. 10:23 wystartowały jedynie 3 z 4 meczów.

Za nami pierwsze pojedynki i rozstrzygnięcia. „No nareszcie ruszyła machina”- pomyśleliśmy. Niestety nic bardziej mylnego! Po zakończeniu pojedynków sędziowie znikali na 3-5 min., by po chwili ponownie rozpocząć nawoływania kto z kim i gdzie. Sytuacja szczęśliwie powtórzyła się tylko kilkakrotnie, więc spowodowana tym „obsuwa” w czasie nie mogła być większa niż 40-50 min. Chociaż właściwie, biorąc pod uwagę fakt, że nie wyznaczono godzin rozpoczęcia meczów, to nie może być mowy o żadnym poślizgu. Trenerzy znużeni ciągłymi pytaniami podopiecznych: „Kiedy zagramy jakiś mecz?” podjęli starania o zdobycie tej cennej informacji. … Jakiejkolwiek informacji.

Początkowo udało się ustalić kto będzie naszym przeciwnikiem. W grupie U-10 przyszło to wyjątkowo łatwo gdyż okazało się, że zmian w harmonogramie praktycznie nie ma. Kolejną informacją było potwierdzenie przypuszczenia, że na wyznaczonych boiskach toczą się równolegle 3 oddzielne (mówię tu o kategoriach wiekowych) turnieje. Rację miał jeden z rodziców, dostrzegając dużą liczbę dzieci-krasnali, co pozwalało podejrzewać również obecność malutkich piłkarzy z kategorii U-8. Patrząc na nie i na warunki pogodowe – pochmurny, mokry, zimny poranek nie mogliśmy uwierzyć. Jaki poranek? Minęła przecież 11:30!, a my wciąż czekamy na pierwszy pojedynek.

Okazało się, że oprócz nas „tylko” 4 ekipy były w podobnym położeniu. Wreszcie poziom frustracji jednego z rodziców i jego interwencja przyniosły efekt. Nie lubię sytuacji, kiedy rodzice nie widzą zaangażowania, ogromu pracy, trudu, poświęcenia organizatorów (zwłaszcza przy takiej okropnej pogodzie), wyrażając swoje niezadowolenie z elementów od organizatora niezależnych. Przyznam jednak – tym razem nie miałem nic przeciwko. Może ta interwencja, a może to tylko zbieg okoliczności zadecydował, iż po 10 minutach graliśmy nasz pierwszy mecz w tym turnieju, a około południa mogłem nareszcie odpisać na kilka smsów zaciekawionych rodziców. Jakież musiało być ich zdziwienie gdy przeczytali: „Udanie ROZPOCZĘLISMY turniej”, zamiast „Zaraz kończymy i wyjeżdżamy”. Ponieważ wszyscy stawiliśmy się na zbiórce o godzinie 8:00, zaskoczenie musiało być większe, niż radość z pierwszej wygranej.

Pierwszy mecz zaczęliśmy od zwycięstwa 4-1 nad ekipą z Rąbkowej.

Od tego momentu gra nabrała tempa. Przynajmniej dla nas. Kwadrans od zakończenia pierwszego meczu stanęliśmy przed kolejnym rywalem - S.P. z Rożnowa. Wszyscy, może z wyjątkiem przemoczonych opiekunów, zapomnieli o niemal 120 minutach oczekiwania i dali się ponieść emocjom i radości. Kolejne zwycięstwo 3-0!

Okazało się, że niezadowolenie z organizatorów było oczywiście bezpodstawne! Półfinałowy mecz (jako zwycięzca grupy C), rozpoczęliśmy niespełna 30 min. po poprzednim i ok. 3 min po posiłku regeneracyjnym, zarządzonym przez trenera, bo nie mógł on odwlekać go w nieskończoność.

Zdobycie 6 punktów i bilans goli 7-1 bardzo optymistycznie nastawił Sokolików. Niestraszny był nawet rywal, czyli słynąca z dobrej pracy z młodzieżą, drużyna z Podegrodzia. Niestety pełne brzuchy i raczej „sjestowe” podejście do meczu spowodowały, że po pierwszej połowie przegrywaliśmy 4-0. W przerwie, ostra reprymenda trenera dała krótkotrwałe efekty w postaci zdobycia dwóch goli. Niestety nasi rywale zapakowali nam również dwa gole i, mimo remisu 2-2 w drugiej części, cały mecz przegraliśmy 6-2. Zwycięstwo Podegrodzia było bezdyskusyjne i w pełni zasłużone.

Nie był to koniec niespodzianek. Organizatorzy wykazali się niebywałą racjonalnością. Po długim wyczekiwania na rozpoczęcie gier, po rozegraniu trzech meczów w niespełna 90 minut dowiedzieliśmy się, że … ze względu na niesprzyjające warunki atmosferyczne, odstąpiono od planowanego wcześniej rozegrania meczu o trzecie miejsce. Stanę w obronie tej decyzji. Załoga prowadząca turniej zapracowana po uszy (zapewne z winy ekip, które nie dotarły na zawody i nie poinformowały o tym wcześniej) dopiero po ponad 3 godzinach wyjrzała na zewnątrz cieplutkiego i przytulnego biura zawodów i pełna wyrozumiałości i współczucia „odpuściła” przemokniętym, zmarzniętym, no i przede wszystkim rozdrażnionym po porażkach ekipom z półfinałów. Skąd sarkazm? Bo szkoleniowo była to decyzja wg mnie … delikatnie mówiąc, niefortunna. Dla niewtajemniczonych – nie dostaliśmy szansy na poprawienie nastrojów po nieudanym meczu. A przemoknięci i zmarznięci byliśmy i tak od rana.

Piszę to już suchy, rozgrzany i co najważniejsze trochę już ochłonąłem. Jeżeli ktoś poczuł się urażony czytając relację, szczerze przepraszam za upierdliwość, być może nieuzasadniony cynizm, albo nieobiektywny osąd. Natomiast rozwlekłość, drobiazgowość i obszerność relacji miała na celu choć częściowo oddać frustrację, która towarzyszyła podczas zawodów wszystkim uczestnikom. Denerwujący był zwłaszcza ten długi czas oczekiwania na cokolwiek, łącznie z wizytą organizatorów na boiskach. Tak przed pierwszym meczem, jak i później. Brak sprawnego rozpoczynania kolejnych meczów i wszechobecny chaos. Chciałem i mam nadzieję, że może choć częściowo oddałem atmosferę tego dnia.

Zdaję sobie doskonale sprawę, że krytykować jest łatwo, a budować czy może organizować coś - już niekoniecznie. Wszystkich więc urażonych i nastawionych na swego rodzaju „rewanż” (w naszym rozumieniu naukę) zapraszam do Starego Sącza w dniach 6-7 czerwca 2015 roku, aby przyjrzeć się jak można profesjonalnie zorganizować Turniej.

W turnieju grupę U-10 reprezentowali:

Mati Kantor, Karol Wójcik, Kamil Porębski, Kamil Nosal, Max Tokarczyk, Luca Pierzga, Artur Brzozowski, Arek Świgut, Rafał Gruca, Kuba Biskup, Kamil Duda i Marcin Mróz. Trener Maciej Mamak.

Sokoliki the Best!

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości